Rodzina natomiast niejednokrotnie z zaciekawieniem wysłuchuje moich opinii odnośnie testowanych przeze mnie głodówek, z przyjaciółmi dzielimy się zdaniem co do nowych restauracji, kawiarni, czy dań, które zrobiły na nas ostatnio wrażenie.
SKĄD POMYSŁ O DIECIE PUDEŁKOWEJ?
Pracując w dużych korporacjach, na co dzień widywałam współpracowników przybywających do biura z “własnymi pudełkami”. Brak czasu, umiejętności pichcenia, a może kontrolowana dieta z wykluczeniem szkodliwych dla zdrowia produktów czy dodanie tych, których sami nie potrafimy wkomponować do codziennego menu powoduje, że decydujemy się na dietę pudełkową. Jako że sama lubię gotować i chyba wychodzi mi to całkiem nieźle, nigdy nie skusiłam się na taką dietę. Dodatkowo ci, którzy próbowali swoich nie zawsze wypowiadali się o nich pochlebnie.
Testuję jednak kuchnię międzynarodową podróżując po świecie, samodzielnie podejmując się prób przeniesienia egzotycznych smaków na polskie realia. Uznałam zatem, że powinnam również przetestować taką dietę pudełkową, podchodząc do niej jednak dość sceptycznie. Zastanawiało mnie bowiem, jak bardzo wyrafinowana musi to być kuchnia, bym skłoniła się ku jej zamówieniu w przyszłości.
“MÓJ CATERING” - OCENA
Zamówiłam testowo dzień diety optymalnej w “Mój catering”. Firma na swojej stronie proponuje wiele opcji, od wegetariańskiej, przez “sportową”, keto, o niskim IG, niskich węglowodanach, odchudzającą, czy bezglutenową i bezlaktozową. Jak to w przypadku diety pudełkowej, kurier otrzymuje kod domofonu by dostarczyć nam posiłki w nocy lub o świcie. Podekscytowana odebrałam dużą torbę, z 5-cioma posiłkami, tuż po przebudzeniu. Jeśli konsumujemy dietę w domu, zdecydowanie przyjemniej spożywa się dania na własnej zastawie niż z pudełek, ale te znowu wygodniejsze są do transportu poza dom.
Cieszyło mnie, że każde pudełko jest dokładnie opisane przedstawiając listę składników, z których danie zostało przygotowane oraz wartość odżywczą w porcji. Moja całodzienna dieta wynosiła ciut ponad 1600 kcal, co bardzo mnie cieszyło, bo właśnie wychodziłam z ponad tygodniowej warzywno-owocowej głodówki.
Śniadanie: Twarogowe placuszki z owocami i truskawkowym jogurtem z nutką wanilii
2 trójkątne placki polane miodowym sosem z kawałkami brzoskwini i truskawkowym jogurtem zdecydowanie mnie zapełniły i zaspokoiły duży apetyt na “słodkie”. Do tego przez swą pulchną konsystencję stanowiły prawdziwy rarytas dla podniebienia. Byłam pod wrażeniem i oczekiwałam kolejnych posiłków.
II śniadanie: Pudding z owoców leśnych podany ze skyrem waniliowym i kruszonką orzechową
Ten posiłek był przewidziany na podwieczorek, lecz staram się o takiej porze nie jadać słodkości/ owoców, stąd zamiana zupy (przewidzianej na II śniadanie) na owy deser. Muszę przyznać, że pudding również przeszedł moje oczekiwanie. Był wprost przepyszny! Nie widziałam w spisie nasion chia choć odnosiłam wrażenie, iż w puddingu zanurzone są drobne, słodkie kuleczki. A że sama uwielbiam dodatek orzechów w daniach, ich “obecność” w deserze była na duży plus. “Hmmm, pyszne” - powiedziała moja teściowa, przy której konsumowałam pudding i otrzymała łyżeczkę na spróbunek.
Obiad: Pikantne burrito z kwaśną śmietaną
Nie oczekiwałam jakiegoś spektakularnego smaku. To danie sama przygotowuję moim domownikom, więc wydawało się dość proste i niezaskakujące. Jedyne zdziwienie powodowała wielkość porcji, bo wydawała się nie do przejedzenia przeze mnie (kobietę). Burrito było dość grube, zatem podgrzanie go w sandwicherze nie wchodziło w grę. Podgrzałam je na patelni, przez co placek tortilli ładnie się przyrumienił i zrobił się chrupiący. Wnętrze buritto wypełnione było pysznym mięsnym nadzieniem z sosem pomidorowym i ryżem parabolicznym, który potęgował uczucie sytości. Danie było odpowiednio ostre, ale nieprzesadnie, by nie zjadł jej ktoś z zamiłowaniem do delikatniejszych smaków. Buritto pomógł mi zjeść mąż ewidentnie zazdrosny o wszystkie moje dania z cateringu. Obiad również oceniam wysoko. Samodzielnie dodałabym jedynie kapkę sałaty dosłownie skropionej cytryną i oliwą.
Podwieczorek i kolacja: Pomidorowa zupa z ciecierzycy z aromatycznymi ziołami, piersią indyka i nasionami słonecznika + Izraelska misa z pieczonym kalafiorem, ciecierzycą i sosem tahini oraz pieczonymi pomidorkami
Jak już wspomniałam wyżej, zamieniłam II śniadanie z podwieczorkiem, a że buritto mocno mnie nasyciło, postanowiłam o dwudaniowej kolacji zjedzonej dość późno. Te dwa dania objętościowo były niewielkie, stąd też idealnie pasowały na kolację. Oba dania prezentowały smaki Bliskiego Wschodu i Azji, zatem były bardzo aromatyczne i egzotyczne. Kremowa zupa z idealnie wyważonymi smakami super przygotowywała mnie na kolejne danie. Ta “sałatka” na bazie kuskusu stanowiła delikatną kolację. Jedynie co bym tu zmieniła, to dodałabym więcej pomidorków, bo znalazłam tylko ćwiartkę pomidora.
PODSUMOWANIE
Jako że dość często kuchnia jest moim drugim domem, miło było zaserwować sobie dzień dla siebie, bez siedzenia w garach. Zmieniłam również zdanie o diecie pudełkowej i dietetycznym cateringu. Mój wybór był naprawdę pyszny a produkty wydawały się bardzo dobrej jakości. Smakowicie przyrządzone dania nie zalegały w żołądku. A on jest moim głównym wyznacznikiem i recenzentem.
Miałam szansę przetestować nowe smaki. Na niektóre dania musiałabym poświęcić dużo więcej czasu, by je przygotować samodzielnie. Szczególnie te śniadaniowe.
Biorąc pod uwagę te wszystkie aspekty, z wielkim przekonaniem polecam Wam “Mój catering”.
Ciekawa jestem, czy mieliście szansę go już wypróbować? Czy brakuje Wam jakichś dodatkowych informacji, jakie chcielibyście widzieć na pudełkach, czy przed zamówieniem? Chętnie poznam Wasze zdanie w komentarzach.
Smacznego!