Można by pomyśleć, że z Halong Bay nigdy się nie ruszymy. Faktycznie to egzotyczne miejsce bardzo nam przypasowało, ale też na spokojnie chcieliśmy się zastanowić nad kolejną destynacją gdzieś na południu Wietnamu.
Na Gobi czekały nas jeszcze dwie noce w kolejnym miejscu, a potem pojedyncze dwie w drodze do Czojr, gdzie mieliśmy pożegnać się z Biembą.
Na horyzoncie pojawiły się wysokie ciemne góry, a o okno uderzały coraz większe krople deszczu. Na pustyni pada? Ależ tak. Czerwiec w Mongolii był najbardziej deszczowym miesiącem w roku, więc czemu miałby ominąć Gobi?