W Dalian nie gonił nas czas, mogliśmy leniwie poddawać się błogości i nic-nie-robieniu. Podobało się, chociaż czasami człowieka ogarniało zdziwienie, że dookoła nic nie wzywa, nie każe biec i zwiedzać, zaliczać kolejnych turystycznych konieczności.
Gdy już znaleźliśmy się w 50-metrowym apartamencie z łazienką, kuchnią i sypialnią połączoną z małą częścią jadalną, z przyjemnością odetchnęliśmy z ulgą.