Już od początku naszej dwumiesięcznej podróży z juniorem, staraliśmy się ją ograniczać do krótszych przejazdów między jednym a drugim punktem na mapie. Żadne z nas nie przepadało za godzinami spędzonymi w aucie.
Gdy pół roku wcześniej rozpoczęliśmy rozważania nad powrotem na paromiesięczną "podróżniczą drogę", a największym tułaczkowym wrogiem okazał się szalejący po świecie wirus, zadecydowaliśmy o bliższym kierunku - Bałkanach.
Niejeden obcokrajowiec na pytanie, co chciałby zobaczyć w Polsce, wymienia Białowieski Park Narodowy. Prawdopodobnie wiedza o tym, iż znajduje się tu ostatni w Europie fragment lasu pierwotnego, ściąga ciekawskich z całego świata.
Sudety Środkowe. Pasmo powstałe kilkadziesiąt milionów lat temu z „płatów” piaskowca ułożonego poziomo na kształt stołów. Stąd nazwa – Góry Stołowe. Niegdyś wydawałoby się odległościowo mniej dostępne na weekend dla większości z nas. Odkąd na Wrocław popędzimy autostradą, trasa w te malownicze tereny idzie zdecydowanie sprawniej, a perspektywa dłuższego weekendu napawa ekscytacją, bo w śląskim jest co robić.
Jeśli jeździmy w góry to raczej wysokie. Wyjątek stanowiły Łysogóry, których zdobycie warunkowane było wejściem z dzieckiem a drugim razem z dziadkami seniorami. W Mały Beskid trafiliśmy trochę z przypadku, gdy spontanicznie okazało się, że musimy zorganizować jakiś fajny tygodniowy wyjazd w okresie letnim, z babcią Julka, która na co dzień piechurem nie jest a i nigdy nie miała okazji spędzić czasu w jakimś luksusowym hotelu spa.
Jeśli lubicie od czasu do czasu, tak jak my, odpocząć w bardziej luksusowych warunkach, typu hotel spa, ale nie macie sprawdzonych miejsc, naprawdę wartych polecenia, zapraszam do tego wpisu. Jeśli przy okazji lubicie w miejscu lub okolicy, w którym przyjdzie Was spędzić romantyczny, relaksacyjny czy bezmyślny czas (bez rozmyślania nad prozą dnia codziennego), coś jeszcze zwiedzić, podrzucam pomysły na pobliskie atrakcje.
Dość spontanicznie tuż przed wakacjami razem z przyjaciółką zadecydowałyśmy o tygodniowych wakacjach nad polskim morzem. Marzyło nam się ciepło słonecznego dnia na pięknej plaży, szum morza (bez nadziei na ciepły Bałtyk) i dużo czasu spędzonego pod chmurką z dzieciakami.
Przyroda, zapach drzew, tajemniczość puszczy, śpiew ptaków, nadzieja na ujrzenie dzikiego zwierza. To i pewnie dużo więcej, gdyby się na spokojnie zastanowić, nasuwa się na myśl, gdy wyobrażamy sobie BPN.
Bieszczady są piękne, ale dla większości z nas są tak daleko, że ciężko zorganizować tam krótszą weekendową wyprawę. Nasz najkrótszy pobyt w tym magicznym parku trwał 4 doby, a i droga w jedną czy powrotną stronę potrafiła dać nam w kość. Ostatnia majówka, co było do przewidzenia, przyciągnęła w te rejony mnóstwo turystów. Potem okazało się, iż majówka 2018 w Ustrzykach Górnych była istnym boomem turystycznym dla górskich szlaków.