Po Opolu czas przyszedł na Katowice. I o ile przejazdem, z krótką przerwą na miejscu, byłam tu parę lat wcześniej, podczas dość srogiej zimy i z małym dzieckiem, tak teraz chciałam raz jeszcze odkryć je z mamą i starszym już Julkiem.
O Opolu myślałam już od dawna, a gdy przypadkiem natknęłam się na ciekawy artykuł o tym muzycznym mieście, wiedziałam, że kiedyś ma noga tam postanie.
Tegoroczna jesień nie oszczędziła nam wybuchu soczystych, złotych kolorów, a temperatura powietrza ponownie pozwoliła poczuć choć odrobinę lata (czy wiosny).
Zdarza się, że podczas luźnego i leniwego weekendu, bez żadnych planów, bądź - ostatnimi czasy - uwiązani do czterech ścian przez covidowe realia, człowieka aż nosi, by jednak zmienić otoczenie choć na chwilę. Przespacerowane najbliższe okolice, jak i kolejne zakątki Kampinosu, zachęciły do poszukiwania turystycznych alternatyw bliżej Warszawy.
Niejeden obcokrajowiec na pytanie, co chciałby zobaczyć w Polsce, wymienia Białowieski Park Narodowy. Prawdopodobnie wiedza o tym, iż znajduje się tu ostatni w Europie fragment lasu pierwotnego, ściąga ciekawskich z całego świata.
W ramach poszukiwania nowych dla nas polskich, górskich szlaków, których jeszcze nie przeszliśmy, natrafiliśmy na popularny głównie wśród klientów sanatoriów, uzdrowiskowy Ustroń, w Beskidzie Śląskim. Jako że była to zdobycz "w trakcie trwania pandemii", niestety jedyną atrakcją (choć w naszym przypadku bardzo satysfakcjonującą), były góry i sieć szlaków pieszych.
Jeśli jeździmy w góry to raczej wysokie. Wyjątek stanowiły Łysogóry, których zdobycie warunkowane było wejściem z dzieckiem a drugim razem z dziadkami seniorami. W Mały Beskid trafiliśmy trochę z przypadku, gdy spontanicznie okazało się, że musimy zorganizować jakiś fajny tygodniowy wyjazd w okresie letnim, z babcią Julka, która na co dzień piechurem nie jest a i nigdy nie miała okazji spędzić czasu w jakimś luksusowym hotelu spa.
Jeśli lubicie od czasu do czasu, tak jak my, odpocząć w bardziej luksusowych warunkach, typu hotel spa, ale nie macie sprawdzonych miejsc, naprawdę wartych polecenia, zapraszam do tego wpisu. Jeśli przy okazji lubicie w miejscu lub okolicy, w którym przyjdzie Was spędzić romantyczny, relaksacyjny czy bezmyślny czas (bez rozmyślania nad prozą dnia codziennego), coś jeszcze zwiedzić, podrzucam pomysły na pobliskie atrakcje.
Dość spontanicznie tuż przed wakacjami razem z przyjaciółką zadecydowałyśmy o tygodniowych wakacjach nad polskim morzem. Marzyło nam się ciepło słonecznego dnia na pięknej plaży, szum morza (bez nadziei na ciepły Bałtyk) i dużo czasu spędzonego pod chmurką z dzieciakami.
Przyroda, zapach drzew, tajemniczość puszczy, śpiew ptaków, nadzieja na ujrzenie dzikiego zwierza. To i pewnie dużo więcej, gdyby się na spokojnie zastanowić, nasuwa się na myśl, gdy wyobrażamy sobie BPN.