Bieszczady są piękne, ale dla większości z nas są tak daleko, że ciężko zorganizować tam krótszą weekendową wyprawę. Nasz najkrótszy pobyt w tym magicznym parku trwał 4 doby, a i droga w jedną czy powrotną stronę potrafiła dać nam w kość. Ostatnia majówka, co było do przewidzenia, przyciągnęła w te rejony mnóstwo turystów. Potem okazało się, iż majówka 2018 w Ustrzykach Górnych była istnym boomem turystycznym dla górskich szlaków.

Lubię wracać w stare zakamarki a te stały się dla mnie wspomnieniem, gdy w Zawoi (najdłuższej polskiej wiosce) spędziłam swój pierwszy romantyczny weekend z Lisem (jeszcze wtedy moim chłopakiem:).

Zbieraliśmy się, zbieraliśmy i w końcu zabraliśmy ze sobą na majówkę dziadków Julka. Tak jak kiedyś wysłuchiwaliśmy wspominkowych opowieści ojca o Bieszczadach, do których dotarł po raz pierwszy jako 18-latek (a potem wzięliśmy go tam ze sobą jako ponad 50-latka), tak teraz po raz pierwszy chcieliśmy razem odczuć Łysogóry.

Ostatni raz odwiedziliśmy je 3 lata wcześniej, w typowo jesiennej aurze. Tym razem 9 dni majówki pozwoliło odbyć nam długą wycieczkę krajoznawczą w dół kraju.

 

Szklarska Poręba wzbudziła we mnie zachwyt od pierwszego wejrzenia, kiedy pojawiłam się tam z Lisem kilkanaście lat temu. Mimo znikomej radości z narciarstwa to tu stawiałam jedne z pierwszych poważnych kroków na nartach i tu również na nartach poważnie się wywróciłam. Mimo gorszych doświadczeń chciałam kiedyś odwiedzić ten górski kurort latem, widząc plusy pięknych krajobrazów, z nadzieją na długie piesze wycieczki. I latem pojawiliśmy się tu, gdy byłam w 7-mym miesiącu ciąży i wtedy o trekkingach mogłam jedynie pomarzyć. Trzeba było tu wrócić kiedy indziej.

 

W Kazimierzu nie byłam już 10 lat, ale miło wspominałam rodzinne wyjazdy do tej, oddalonej od naszego domu o 2 godziny drogi miejscowości nad Wisłą. Julek nie był tam jednak nigdy. O Bałtowie natomiast słyszałam nie raz, ale zawsze w weekend wypadało coś ciekawszego, co nie pozwalało zebrać się w 3 minuty do podróży typowej pod dziecko.

Brak pomysłu na majówkę czy po prostu weekend? Wszystko wydaje się daleko, a okolice znasz na wylot? Wsiadaj w samochód, pociąg, autobus i wyjedź na mazury. Spakuj plecak, weź namiot lub nie - znajdziesz coś na miejscu. Podejmij wyzwanie, nie obawiaj się, zawsze coś uda się znaleźć. Pobaw się w explorera, podróżnika, odkrywcę:). Na pewno będzie ciekawie, intrygująco, nie nudno. Warto od czasu do czasu zaserwować sobie takie atrakcje. Dajmy nowe bodźce organizmowi a niech i umysł się zregeneruje.