Zasiadaliśmy do wspólnego stołu (pomagając w organizacji spotkania dla kilkudziesięciu osób – bo tylko tak spotykają się rodziny włoskie), zajadaliśmy się sycylijską kuchnią, aż pękaliśmy w szwach, uczestniczyliśmy w rozmowie podczas biesiady (tłumaczonej na polski, a rozmowa dotyczyła głównie jedzenia lub rodziny), poznawaliśmy nowe miejsca znane młodzieży sycylijskiej (knajpy, dyskoteki, restauracje, nowe nieznane plaże) oraz kurorty nadmorskie, gdzie standardowo na cały sierpień udawał się Sycylijczyk na swoje wakacje.
SYCYLIJSKA DZIAŁKA
Oddalona o 100 km od Palermo rodzinna działka położona w gminie Castelvetrano, stała się również dla nas miejscem odpoczynku od nieustającego letniego upału. Tutaj, wśród gaju oliwnego, wieczornych cykad, poczucia znalezienia się na zupełnym odludziu, panował często wietrzny i chłodniejszy (o dziwo!) klimat. Poza naturalnym dostosowaniem się do stałych godzin posiłków (śniadanie: coś słodkiego do espresso ok. 7-8 rano, 13-14 obiad oraz 20 – kolacja), każdego dnia na spokojnie mogliśmy relaksować się na różnych okolicznych plażach, czy wylegiwać się na zacienionym tarasie chatki postawionej na działce.
Mieszkająca w okolicy dalsza rodzina Nicoli (męża mamy) niemalże codziennie odwiedzała nas z co nowym smakołykiem czy zapraszając do restauracji na wspólne biesiadowanie. Bo cóż mogę powiedzieć więcej, wokół jedzenia toczyło się tu życie.
Tutaj nie było dostępu do internetu. Tu była książka i czas spędzony ze sobą, rebusy rozwiązywane z Julkiem, gra w piłkę nożną, zbieranie owoców z drzew, wspólne pichcenie i rozmowy.
Fot. Sycylijska, rodzinna działka pod Trisciną (2016)
SMAKOWANIE SYCYLIJSKIEJ KUCHNI
należy do kolejnej, jak nie jednej z ważniejszych, atrakcji Sycylii. Na każdym kroku, w każdej kawiarni, piekarni, w budce przy plaży, restauracjach serwujących „pakieciki” czy - tym bardziej – kuchni domowej możemy rozpływać się w tutejszych słonecznych, soczystych smakach, decydując o wyborze swojego faworyta dla naszych kubków smakowych.
Na Sycylii również jada się wdanej chwili te produkty, na które właśnie jest sezon. Gdy swoją dojrzałość osiągają sycylijskie bakłażany, lądują na domowych i restauracyjnych stołach w różnej wersji i kuchennej wariacji. Gdy jest sezon na karczochy – każdy je karczochy, gdy bazarkowe lady uginają się od jędrnych brzoskwiń, wszyscy jedzą tylko je. I tak jest ze wszystkim. Na stołach sycylijskich nigdy nie zabraknie prawdziwej oliwy z oliwek (często z własnych gajów oliwnych), dobrego sera (parmezan to mus!), przeróżnych wędlin typu: prosciutto crudo czy salsicia (kiełbaska na wzór salami) bądź właśnie przeróżne salami oraz stołowego czerwonego wina. Więcej o kuchni przeczytacie tu. By nie dublować informacji o kuchni sycylijskiej, serwuję Wam po prostu kolejną dawkę smakowitej galerii. A jeśli będziecie mieli chęć spróbować swych sił w sycylijskiej kuchni zobaczcie nasze sprawdzone kulinarne przepisy.
Fot. Sycylijska kuchnia (2016).
LETNIE KURORTY POD PALERMO
Nasza rodzina ze względu fakt mieszkania w stolicy Sycylii, obrała sobie okoliczne tereny do usytuowania swoich wakacyjnych rezydencji bądź wynajmowania apartamentów na lato na terenie gminy Castelvetrano.
TRISCINA
Nasza rodzinna działka znajduje się pod Trisciną – nadmorskim kurortem mieszkańców Palermo. Ze względu na dostęp do otwartego morza, tutejsze wody bynajmniej nie są zbliżone temperaturą do „zupy”, a raczej cieplejszego Bałtyku. Plaża to długie, czasem wąskie a czasem szersze pasmo brązowo-pomarańczowego piasku. W hotelu, w którym niegdyś spędzaliśmy romantyczny wieczór, obecnie umieszczono uchodźców z Afryki i poza sezonem (a tak jeszcze było w czerwcu) byliśmy na plaży kompletnie sami, co powodowało bardzo dziwne uczucie. Dopiero od lipca na plaże wylegli mieszkańcy i turyści a z plażowych barów zaczęła lecieć przyjemna muzyka. I pod tym względem plaża w Triscinie jest najlepsza (z przyjemnymi wakacyjnymi rytmami pod nosem). Tutaj również, ku naszemu zaskoczeniu, wieczorem odbył się koncert na żywo.
Triscina to również niezapomniane zachody słońca widziane w drodze z plaży i z tarasu domku działkowego.
Fot. Galeria z plaży w Triscinie (2016).
SELINUNTE
Tuż obok (brzegiem morza ciężko się dostać, mimo że jest na wyciagnięcie reki) znajduje się jakby bardziej zadbana i czysta plaża w Selinunte. Tutaj również można wypożyczyć parasolkę z dwoma leżakami (za ok. 8 EUR) na cały dzień. To ogromne ułatwienie i przyjemność tak właśnie spędzać czas na plaży (parasol ci nie powieje, osłona od słońca jest, można spokojnie czytać książkę nie oblepiając ciała miałkim piaskiem). Tutaj również przy plaży umieszczone są knajpki z szybkim jedzeniem lub chociażby wodą (gdy nasza własna się skończy).
Ale Selinunte słynie z czegoś innego. To kolonia Magary Hyblaja z 650 r. p.n.e. zniszczona w 408 r. p.n.e. przez Kartagińczyków. Tutaj, z niektórych miejsc plaży, można ujrzeć Park Archeologiczny. Jednak duże tereny wykopalisk w całej swojej okazałości można ujrzeć dopiero po przekroczeniu bramek wejścia (ok. 6 EUR). Park stanowi najdalej na zachód wybudowaną kolonię grecką, pozostałości ogromnego miasta. Stąd Akropol robiący prawdopodobnie największe wrażenie na turystach. Park można zwiedzić z elektrycznego samochodu. Jako że my fanami takich archeologicznych miejsce nie jesteśmy, tym razem sobie darowaliśmy. Tym bardziej, że z nieba lał się niemiłosierny żar.
W Selinunte przyszło nam spróbować pierwszego „pakiecika” z owoców morza, czyli gotowego i z góry ustalonego menu złożonego tylko z owoców morza. Więcej o „pakieciku”.
Fot. Selinunte, plaża i miasteczko (2016)
CASTELVETRANO
stanowiło dla nas miejsce zakupów spożywczych i wieczornych spacerów. To miasto i gmina na Sycylii, w prowincji Trapani. Miasteczko to sieć wąskich, labiryntowych uliczek, parę ciekawych kościołów (Kościół Św. Dominika, Chiesa della Santissima Trinita di Delia, Kościół Matki, Chiesa del Purgatorio, czy Chiesa di San Giovanni Battista), Teatr Selinus, Park Rimembranze i główny plac. Nie sposób się nie natknąć na te miejsca, bo samo stricte centrum nie jest zbyt duże.
Castelvetrano słynie również z wyjątkowej i dobrej jakości biżuterii, więc dla zainteresowanych unikatowością tego typu wyrobów warto zapytać o takie sklepiki.
TRES FONTANES
tym razem nie było nam po drodze (galeria z regionu i miasta z 2011 r.). Mieścina podobna jest do tych z gminy Castelvetrano, ale wyjątki stanowi jej niepowtarzalna w okolicy atrakcja – park wodny za 20 EUR od osoby za dzień. Dla tych, którym nie szkoda wydać takiej kwoty na wodne szaleństwo dla siebie i rodziny, jest to pewna alternatywa do miło spędzonego czasu. Łatwo też na nią trafić jadąc z Trisciny, główną ulicą wzdłuż morza i w kierunku Tres Fontanes.
Liczę, że podpowiedzi tych nietypowych turystycznych destynacji w okolicy Palermo ułatwią określenie swojego niestandardowego planu podróży po tej różnorodnej wyspie.
Fot. Castelvetrano 2016.