Dziś czekał nas szlak w miejsce upiorne, straszne, o którym mówią legendy, ale i historia jego jest bardzo bogata. To Łysa Góra będąca drugim najwyższym szczytem pasma Łysogór Gór Świętokrzyskich, zwana również Łyśćcem lub Św. Krzyżem.
LEGENDY I HISTORIA
Na szczycie Łysej Góry znajduje się Sanktuarium, które we wcześniejszym swym żywocie stanowiło opactwo benedyktyńskie założone przez Bolesława I Chrobrego w 1006 r. Nazwę Św. Krzyż przyjęło od przechowywanej w Sanktuarium relikwii drzewa świętego, na którym jakoby miał umrzeć Jezus Chrystus. Do krzyża tłumnie przybywały pielgrzymki a miejsce zostało uznane za jedno z najważniejszych sanktuariów religijnych w Królestwie Polskim. Już sam fakt przebywania na szczycie góry, odwiedzanej dawniej przez Królów Polski (Władysława Jagiełły, Kazimierza Jagiellończyka, Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta), wzbudzało ogromną ekscytację.
Sanktuarium przez lata swojej bytności niejednokrotnie stanowiło cel rabunków, niszczenia, lecz zawsze udawało się je odbudować. Pamięta czasy carskie, gdy w swych ścianach mieściło najcięższe więzienie w Polsce do 1939 r., a podczas II w. św. – obóz zagłady jeńców radzieckich stworzony przez Niemców. Kilkutysięczna, zbiorowa mogiła znajduje się tuż pod szczytem.
Obecnie w krypcie kaplicy Oleśnickich znajduje się zmumifikowane ciało, dostępne dla odwiedzających, lecz jego prawdziwa tożsamość nie jest ostatecznie poznana. W podziemiach mieści się jeszcze jedna taka eksponowana mogiła powstańca styczniowego.
Domniema się, iż we wczesnym średniowieczu Łysa Góra stanowiła ośrodek kultu religii słowiańskiej.
„Na jej szczycie znajdować się miała bożnica w bałwochwalstwie żyjących Słowian, gdzie bożkom Lelum i Polelum ofiary czyniono i podług innych czczono tu bożyszcza: Świst, Poświst, Pogoda...” (kroniki Jana Długosza) |
||
Słynna góra, według nowożytnych wierzeń, była również miejscem sabatu czarownic. Poza zabawą i praktyką czarodziejską, czarownice zlatywały się na „goły” szczyt, by poddać się uciechom cielesnym.
„Hej, siostrzyce, czarownice,
Dalej, żwawo na Łysicę.
Na pomiotła, na pożogi,
Niech ludziska pomrą z trwogi.
Na łopacie wiedźma gna...
Hopsasa, hopsasa.
Na wyścigi pędzą strzygi,
Mkną przez krzaki wilkołaki,
Bladolice topielice
suną chyłkiem na Łysicę
(J. Stankiewicz, Legendy świętokrzyskie)
ŁYSA GÓRA
Czy z tak ogromną wiedzą lepiej nam się zmierzało na szczyt? Ja przede wszystkim próbowałam odtworzyć w pamięci obrazy z czasów podstawówki, gdy byłam tu po raz pierwszy i ostatni. Nasz szlak rozpoczął się od Nowej Słupi i ponownie przemierzaliśmy przepiękne, tajemnicze lasy, charakterystyczne dla tego regionu. Wyczynowi towarzyszył szlak Drogi Krzyżowej z imponującymi rzeźbami każdej stacji.
Gdy dotarliśmy na polanę Łysej Góry, przed nami rozpościerał się widok groźnego opactwa wyłaniającego się z oparów gęstej mgły. Z każdym krokiem czuło się na ciele powiew rześkiego i trochę mroźnego powietrza, mimo iż dzień zapowiadał się wyjątkowo ciepło i słonecznie. Członki powoli zamarzały, więc pędem próbowaliśmy dostać się na szczyt, by pod ochroną kościoła skryć się przed wiatrem. Zaciekawiły nas torebki z zawartością, które dzierżyli w rękach turyści schodzący w naszym kierunku. Tuż przed wejściem do kościoła rozstawione stały kramiki z przeróżnymi festynowymi zabawkami, pamiątkami świętokrzyskimi i – przede wszystkim, co nas najbardziej ucieszyło, z przeróżnymi mącznymi przegryzkami (obwarzankami, bajglami i in. tego typu). Gdy słońce przegoniło mgłę, zasiedliśmy tuż u podnóża opactwa, by zjeść nasz mały prowiant powiększony o parę bajgli. Towarzyszył nam wyjątkowo wygłodniały kociak.
A jak tym razem radził sobie Julek? A no świetnie! Poza sytuacją, w której się potknął, zacisnął zęby i wypruł do przodu, mijając mnie (idącą cały czas z przodu) ze skupioną, choć lekko zdenerwowaną miną, wszystko szło jak po maśle.
- Julo, co tak pędzisz? – Zapytałam nieświadoma faktycznego powodu.
- Chcę już mieć to z głowy! – Odkrzyknął do mnie przez łzy. Był wściekły, ale już na tyle dorosły, że nie mógł ot tak się rozpłakać dlatego, że się potknął i upadł na kamienie. Pytany parę minut później, czy nie zrezygnuje z gór stwierdził, że jednak mu się podoba.
Czas wracać do domu z nadzieją na powrót w to miejsce. Teraz będzie łatwiej. Poza tym świadomość tak wielu atrakcji, które na nas tu jeszcze czekają, dodatkowo tą ciekawość podsycają.
ATRAKCJE W ŚWIĘTOKRZYSKIM
To, co zdecydowanie należy do wartych zobaczenia miejsc w okolicy to:
Jaskinia „Raj” (Chęciny, ok. 40 km od Grabkówka) – będąca najsłynniejszą polską jaskinią oraz największą atrakcją turystyczną Gór Świętokrzyskich. Znajduje się 9,5 m pod ziemią, panuje w niej temp. do 9°C a wilgotność do 95%. Jaskinię zwiedza się z przewodnikiem, ok. 45 minut, a w ciepłym sezonie warto upewnić się, czy należy zapisać się na określoną godzinę, by uniknąć ewentualnych tłumów i niepotrzebnego oczekiwania.
W Bartkowie (również ok. 40-45 km od Grabkowa) znajdują się dwie warte odwiedzenia atrakcje: najstarszy w Polsce Dąb Bartek mający 670 lat (!), 30 metrów wysokości i 10 metrów w obwodzie.
W niedalekiej odległości znajduje się Zamek w Chęcinach z XIII w., a właściwie jego ruiny. Usytuowany jest na wzgórzu (prawie 370 m n.p.m.). I podobnie jak sama Łysa Góra uczestniczył w wielu istotnych wydarzeniach historycznych i „gościł” u siebie: siedzibę starostwa, skarbiec, więzienie oraz zamieszkiwały go królewskie wdowy.
Rezerwat Kadzielnia jest rezerwatem przyrody nieożywionej i oferuje największe skupisko jaskiń na Kielecczyźnie. Aż dziw, że usytuował się w centrum Kielc (ok. 50 km od Grabkówka). Najbardziej znana jest tu „Skałka Geologów” będąca zarazem najbardziej wysuniętym skalnym cyplem w „Kadzielni” oraz otoczona jest magicznym Szmaragdowym Jeziorem.
To, co wydaje mi się jeszcze warte zweryfikowania w bliskiej okolicy to: Centrum Geoedukacji (Kielce), Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni, Muzeum Zabawy i Zabawek (Kielce) oraz JuraPark Bałtów (w okolicach Ostrowca Świętokrzyskiego).
Fotogaleria: Góry Świętokrzyskie, Łysa Góra (2015)