Być w Bieszczadach i nie wejść na ich najwyższy szczyt? Niewybaczalne:).
Tarnica
Jest najwyższym szczytem Bieszczad a szlak od strony Ustrzyk jest dość długi, wymagający, zróżnicowany przyrodniczo i pod względem ukształtowania terenu. Ruszamy z centrum Ustrzyk, idąc w kierunku Hoteliku Białego i Dyrekcji BdPN. Za budką z biletami rozpoczyna się szlak. Przez Szeroki Wierch (3 szczyty do przejścia, czyli w górę i w dół trzy razy) docieramy do „rozstaju dróg”. Wybieramy szczyt z metalowym krzyżem – to Tarnica (1346 m n.p.m.). Możemy wrócić tą samą trasą, bądź wybrać szybszy i łatwiejszy odcinek w kierunku Wołosatego. Niestety w tym kierunku nie jeżdżą autobusy, więc możemy liczyć na: zorganizowany wcześniej transport (jeśli jesteśmy w większym składzie na wyjeździe), autostop lub własne nogi i pokonanie szosą ok. 5 km. Równie dobrze można zdobyć Tarnicę od strony Wołosate i do niego wrócić. Mamy wtedy transport z głowy a całość zajmie nam mniej czasu. W drodze powrotnej w Wołosate można wpaść na małe co-nie-co do knajpy „Pod Tarnicą”. Ciekawostka: bardzo popularna w okresie wielkanocnym jest Droga Krzyżowa na Tarnicę o świcie. Ostatnimi laty uczestniczyło w niej kilka tysięcy osób, które ruszały na szczyt z różnych podejść (najpopularniejszą jest wejście od Wołosate).
Połonina Caryńska
2011 rok. Uznawana przeze mnie za jedną z łatwiejszych tras, choć w rezultacie charakteryzuje się dość podobnym podejściem do pozostałych bieszczadzkich. Jest przyjemna, malownicza i rozciągnięta (przez co może nie odczuwa się tak tych "pionów"). Od pozostałych (poza również Tarnicą) różni się tym, że na górze nie czeka na nas schronisko, w którym moglibyśmy się ogrzać/ochłodzić, ugasić pragnienie czy odpocząć. Za przystanek może nam jedynie służyć przyroda, przycupnięcie wśród wysokich traw a o prowiant musimy w całości zatroszczyć się sami.
Gdzie zjeść?
Alternatywą do „wieczornego” wyjścia może być Kremenaros PTTK (ale nie mogę wypowiedzieć się odnośnie jedzenia, gdyż dawno tam nic nie konsumowałam). Miejsce oferowało dobrą, często reagge’ową muzykę. Kolejnym jest knajpa, zwana przez bywalców „U Lacha” („Bar u rzeźbiarza”, środkowa w głównym ciągu knajp przy Caryńskiej). Swego czasu Lach (właściciel lokalu) grywał swoim gościom podczas konsumpcji na gitarze oraz organizowano tu imprezy/ dyskoteki/ grille pod wiatą. Na śniadanie można wpaść do karczmy „U Eskulapa”, pierwszej od lewej. Pyszny obiad (i bez notorycznych tłumów) zjedliśmy również na terenie PTTK (w pobliżu Hotelu Górskiego), na świeżym powietrzu.