maj 25, 2016

MASSAMAN CURRY

Ta potrawa, brzmiąca niemal jak jakieś hinduskie zaklęcie, to nic innego jak jedno z lżejszych (mniej lub niepikantnych) dań kuchni tajskiej. Mam w zwyczaju (i wiedzą o tym również moi goście) na różnych obiadowych okazjach przygotowywać egzotyczne potrawy, których albo do tej pory nie jedli albo my się już za nimi stęskniliśmy i nie mieliśmy okazji w polskich restauracjach zjeść ich w jak najbardziej zbliżonym do oryginalnego wydania.

To przede wszystkim: uruchomiony w lutym 2016 roku - Hotel Pałac Alexandrinum mieszczący się około 20 km od Warszawy, w wiosce Krubki - Górki oraz klimatyczna kawiarnia Cafelokomotywa, która ukryła się we wnętrzach Dworca PKP w Otwocku.

Znikł śnieg i nocne przymrozki a promienie słońca zapukały delikatnie w okno. Już od paru dni wiosna dawała o sobie znać głośniejszym świergotem przeróżnego ptactwa, wykwitem barw oczekiwanych z utęsknieniem kwiatów na jaskrawo-zielonej, młodej trawie, odgłosami radości dzieci na pobliskich placach zabaw, zwiększoną liczbą rowerzystów na ścieżkach rowerowych i pozamiejskich zakamarkach.

W końcu zasiedliśmy przed północą w autobusie. Klima buchała z każdej strony, ale bez trudu zasnęliśmy. Wybudziło nas poranne przejście przez granicę z Kostaryką o trzeciej rano, które trwało aż do w pół do szóstej. Nigdy w życiu nie widziałam tak niesprawnej odprawy celnej.

Wyspaliśmy się za wszystkie czasy. I dobrze, bo czekał nas „busy day” (aktywny dzień) w Panama City. Od jakiegoś czasu w nadziei na utrzymanie szczupłej sylwetki po ostatnich treningach i moim zatruciu (...)

lipiec 13, 2009

PANAMA CITY WELCOME

Gdy otworzyłam rano oko, robota - mająca na celu usunięcie pozostałości pułapki – miała się ku końcowi. Zwinny Emilien pomógł Fabianowi pozbyć się sieci.  Krzysiek wskoczył do wody, bym zrobiła mu parę fotek, jaki to on odważny i że jakoby uczestniczył w akcji ratunkowej:).

lipiec 10, 2009

PARĘ DNI W RAJU

Wybudził nas dość wcześnie wszechobecny zaduch i skwar. Becky wyglądała na porządnie skacowaną – nie zazdrościłam jej tego. Na łódce w normalnych warunkach buja a teraz gdy nie bujało, ona zapewniła sobie dodatkowe fale:). Wylegliśmy z Lisem na pokład skorzystać z pięknego słońca. Nawet nie musieliśmy się wyjątkowo starać, by się dobrze opalić.

Wieczorem, gdy w końcu przestało zaciekle bujać, zgłodniałam. Po chwili jednak tylko się zdenerwowałam, bo Fabian nie miał najmniejszego zamiaru przygotować czegokolwiek na kolację. Zdziwiony z uśmiechem na twarzy zapytał czy zrobić mi kanapkę, gdy zobaczył mnie zajadającą się własnymi krakersami. Miałam gdzieś jego kanapki i powoli zaczynał działać mi na nerwy.

Początkiem ciekawie zapowiadającego się rejsu byliśmy zawiedzeni i z każdą godziną coraz bardziej zdenerwowani i zniecierpliwieni. Wczesnym rankiem cała ekipa, która planowała dostać się łódką Fabiana do Panamy, stawiła się w „Casa Viena”, gdzie mieliśmy się z nim spotkać.

marzec 13, 2016

W KOPALNI GUIDO

Gdy okazało się, że będziemy towarzyszyć Lisowi w służbowej podróży do Katowic, pierwsze o czym usłyszałam i szybko próbowałam zorganizować tam wyprawę, to Kopalnia Guido pod Zabrzem.