Odkąd podjęliśmy decyzję o powrocie do kraju z Tajlandii, Malezja odpadła z naszej listy odwiedzanych krajów azjatyckich. A że przekraczając tajlandzką granicę wbito nam 15-dniową wizę w paszport, było to dla nas zdecydowanie za mało. Najtańszym sposobem jej przedłużenia było opuszczenie kraju i ponowne wjechanie. Malezja okazała się jedynym sąsiadem, od którego za darmo otrzymywało się 90-dniową wizę. Za parę dni planowaliśmy zrobić nawrotkę, stając się jednocześnie posiadaczami bezpośrednich biletów lotniczych z Bangkoku do Polski, lotu planowanego na 3 listopada. Musieliśmy czasowo wpasować się w kolejny termin ważności wizy.
Ostatni dzień w George Town spędziliśmy w większości czasu w domu oczekując na przerwę w ulewnym deszczu. Nie chciało się uspokoić na dłużej niż kilka minut.