- znajduje się w czołówce najszczęśliwszych populacji na świecie (według Happy Planet Index jest na 3-cim miejscu tuż po Kostaryce i Meksyku)? ma najwięcej dni wolnych od pracy z tytułu świąt publicznych (17 dni)?
- ma najbardziej przyjaznych mieszkańców na całym globie?
- jest jednym z najbardziej zróżnicowanych biologicznie i kulturowo krajów?
- posiada 59 obszarów wchodzących w skład systemu parków narodowych?
- jest jedynym krajem Ameryki Południowej z wybrzeżem na Pacyfiku i Karaibach (o powierzchni nadbrzeżnej 3200 km)?
- przez jej teren przechodzi najdłuższe kontynentalne pasmo górskie idące z Patagonii - Andy, a przecinające Kolumbię wzdłuż i dzieląc się na Kordylierę Zachodnią, Środkową i Wschodnią?
- posiada 2 pustynie: Tatacoa oraz Guajira (która dodatkowo posiada najwyżej na północ wysunięty skrawek Ameryki Południowej)? posiada największą strefę lodowcową w Ameryce Południowej na północ od równika w PNN El Cocuy (600 - 5300 m npm, z lodowcami i jeziorami lodowcowymi)?
- posiada najwięcej gatunków ptaków na świecie (w tym andyjskiego kondora i kolibra) oraz 1944 zidentyfikowane gatunki zwierząt (więcej niż Europa i Ameryka Północna razem wzięte), na jej terenie znajduje się 10% wszystkich gatunków zwierząt i 20% odmian roślin świata (króluje w bogactwie odmian helikonii)?
- jest drugim, po Meksyku, największym krajem hiszpańskojęzycznym świata?
- jest największym producentem szmaragdów na świecie, głównym światowym eksporterem róż, największym producentem kawy (tuż za Brazylią i Wietnamem) oraz największym producentem ziaren Arabiki?
Jest to kraj tak zróżnicowany, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, zadecyduje, jak ten (3-krotnie większy od Polski) kraj chce zeksplorować, co zobaczyć (a ma do wyboru wspomniane karaibskie plaże, dżunglowe scenerie, lodowcowe szczyty, niepowtarzalne parki narodowe, wodospady, rwące rzeki i zapierające dech w piersiach kolonialne miasteczka).
Ale od czego zacząć? Poniżej przedstawiam Wam krótki przewodnik po Kolumbii oraz naszą trasę przejazdu w 2023 roku (przez 6 tygodni), nawiązując do tej sprzed 14 lat (2009 roku, około 3 tygodni), gdyż wtedy zajrzeliśmy również do innej części kraju.
KOLUMBIA W PIGUŁCE
Stolica: Bogota (położona na wysokości 2640 m npm, więc nie zdziwcie się, jeśli po przybyciu tu będziecie się czuć trochę skołowani; pogoda tu również bywa kapryśna: 16-18*C i często mży)
Waluta: kolumbijski pesos (COP, często prezentowany jako $ lecz oznacza właśnie peso), 2023 ~ 1 PLN=1028 COP (w zaokrągleniu $1000 to 1 zł, odejmujemy trzy zera:)
Język: hiszpański (choć w zależności od regionu mamy do czynienia z odmiennym dialektem a przez co może się wydawać mniej zrozumiały, jednak niezaprzeczalnie jego podstawowa wiedza to konieczność!! jeśli chcecie zwiedzać kraj samodzielnie). Podstawowe zwroty:
Hola! - cześć!
Buenos dias/ buenas tardes/ buenas noches - dzień dobry/ dzień dobry (w południe)/ dobry wieczór
Adios/ hasta luego - do zobaczenia
Gracias - dziękuję
Por favor/ de nada - proszę (gdy prosimy)/ nie ma za co
Buen provecho - smacznego
Cuanto cuesta? - Ile to kosztuje?
No entiendo - nie rozumiem
Si/ no - tak/ nie
1 - uno, 2 - dos, 3 - tres, 4 - cuatro, 5 - cinco, 6 - seis, 7 - siete, 8 - ocho, 9 - nueve, 10- diez
Wizy do Kolumbii
Od Polaków nie wymaga się wiz przy pobycie do 90 dni. Każdy turysta jest jednak zobowiązany do rejestracji swojej obecności w kraju (najlepiej 2 dni przed pojawieniem się w nim oraz przed wyjazdem z Kolumbii). Należy samodzielnie wypełnić druk na stronie check-mig. Niewypełnienie może skutkować wydłużonym czasem na przejściu granicznym, a nawet straszą, że mogą nie wpuścić do kraju. Zaleca się również, by podczas podróży po Kolumbii mieć przy sobie chociaż ksero paszportu, gdyż nawet przy zwykłych przejazdach autobusowych jest się o to pytanym.
Płatności
w większych miejscowościach znajdziemy bankomaty obsługujące karty płatnicze Visa czy Mastercard. Jednak polecamy posiadanie przy sobie gotówki. Rezerwacja noclegów odbywa się online, lecz na miejscu często płaci się gotówką (głównie w nie-hotelach czy nie-hostelach). Standardowo polecamy płatności kartą Revolut (bądź inną kartą wielowalutową), zyskując najlepszy możliwy kurs wymiany. Wyjmowanie gotówki z bankomatu było korzystniejsze niż jej wymiana w kantorze (z dolarów amerykańskich). Dodatkowo w mniejszych sklepikach, bazarkach, na ulicy nie zapłacisz kartą. Polecamy bank Davivienda, który (przynajmniej podczas naszej podróży) oferował najlepszy możliwy kurs i nie pobierał kompletnie opłat za obsługę.
Pogoda
Kolumbia to 2 sezony: mokry (zima) i suchy (lato). W zależności od miejsca (wysokość, klimat który wewnątrz Kolumbii jest zróżnicowany), pogoda może się również bardzo od siebie różnić. Karaiby mają swój suchy sezon od grudnia do marca (choć my podróżując w czerwcu-lipcu nie odczuliśmy, by był to sezon mokry, zdarzały się deszcze, ale nie codziennie i nie non stop, przy ciepłych temperaturach). Na południu mniej pada w czerwcu i lipcu. Nad Pacyfikiem nie ma sezonu suchego, lecz to również mniej turystyczny rejon Kolumbii.
Najbardziej popularnym miesiącem jest styczeń (windując ceny w górę). Na Karaibach ceny rosły również w lipcu.
Zdrowie
Szczepienia do Kolumbii nie są obowiązkowe jeśli przybywamy z Polski, lecz zalecane i ja również poważnie zachęcam do zaszczepienia się. Najlepiej zdecydować się na typowe punkty szczepień podróżniczych, gdyż wiedza osób z takiego punktu jest bezcenna. Oczywiście koszty wyjazdu rosną, lecz w większości przypadków jesteśmy odporni na daną chorobę na 10 lat lub całe życie, a nigdy nie wiadomo.. w naszym przypadku to był koszt powyżej 2000 zł na naszą rodzinę.
Ubezpieczenie podróżne to coś, bez czego nigdy nie wyruszamy w podróż. Nie raz mieliśmy to nieszczęście korzystać i zawsze ubezpieczyciel był pomocny, wskazywał placówki z którymi miał podpisane umowy bądź prosił o wszelką dokumentację i rachunki dotyczące leczenia, by zwrócić poniesione koszty. Po raz kolejny korzystaliśmy z szerokiej oferty ubezpieczycieli na rankomat.pl i decydowaliśmy na taki najbardziej dopasowany do naszych potrzeb (koszt 6-tygodniowego pobytu na naszą trójkę wyniósł ok 700 zł i był to bardzo bogaty pakiet).
Ciekawostka: w PNN Tayrona przymusowo trzeba wykupić ubezpieczenie na każdy dzień pobytu w parku. Nie interesuje ich fakt posiadania własnego ubezpieczenia. A tu to koszt 5 zł/ osobodzień.
“Zdrowotne ryzyka”, czyli co wziąć ze sobą do podręcznej apteczki? Oczywiście leki, które przyjmujecie na stałe i takie (choć to nie mus), które mogą się przydać. W większości miejsc znajdziecie tzw. drogerie, gdzie kupicie wszystko, lecz często po wyższej cenie. Czasami też trzeba reagować szybko z podaniem jakiegoś leku a może się zdarzyć, że będziemy w sytuacji, z której zakup nie będzie możliwy. U nas np. trafiła się “klątwa Faraona” (nie wiem czy poza Egiptem można ją tak nazwać:) i prywatny zestaw pomógł uporać się z dolegliwościami od samego początku. Tutaj nie ma mądrego na bakterie pokarmowe. Podobno warto przed wyjazdem przyjmować probiotyki, ale kto wie?? Podobnie z alergią (okazało się, że mam na ugryzienie - prawdopodobnie osy) i posiadane leki szybko pomogły mi uporać się z problemem.
Podróżowanie po Kolumbii
Gdy tylko wykupiliśmy bilety lotnicze do Kolumbii (z 3-miesięcznym wyprzedzeniem, w granicach 4k PLN/ osobę z małym bagażem, przesiadką we Frankfurcie), zostaliśmy dosłownie przygnieceni negatywnymi informacjami o Kolumbii (polski MSZ odradzał loty, chyba że się jest zmuszonym, wszędzie informowano o napadach na tle rabunkowym, niebezpiecznych sytuacjach, niebezpiecznych przejazdach autobusowych, bo osuwiska błotne, kręte drogi). Byliśmy wściekli, że poddawaliśmy się tym emocjom, podczas gdy dużą część Ameryki Południowej zjechaliśmy 14 lat wcześniej, a wtedy mogłoby się wydawać było bardziej niebezpiecznie (jeśli w ogóle można użyć tego słowa). Moja rada: warto poszukać kontaktu w Kolumbii, lub porozmawiać z kimś, kto po niej obecnie podróżuje bądź dopiero z niej wrócił. Strach ma wielkie oczy i oczywiście teraz było tak samo. Nie odczuliśmy niebezpieczeństwa ani przez chwilę podczas 6-tygodniowej podróży po niej. Ale też jesteśmy rozsądni, nie afiszujemy się z telefonami czy aparatem, nie chodzimy w uliczki złej renomy i nocą. Ameryka Południowa z jakością komunikacji lądowej już od lat była zdecydowanie przed krajami europejskimi. Niektóre możliwe że nigdy nie osiągną tego poziomu. Autobusy jeżdżą tu z dużą częstotliwością, do dyspozycji mamy wiele linii, korporacji, standardów itd. Jeśli komuś zależy na jak najbardziej aktywnej formule podróży, a nie boi się lotów, warto z góry wykupić przeloty między większymi miastami, bo i lotnisk w Kolumbii jest sporo, często można natrafić na świetne oferty cenowe, a i oszczędzimy czas. W Kolumbii niestety drogi dają wiele do życzenia, przez co niewielkie odległości wydłużają się w nieskończoność (np. nasz ok 300-kilometrowy przejazd San Gil - Bogota wyniósł 10 godzin zamiast przewidywanych, choć i tak długich, 7 godzin).
W każdej miejscowości można liczyć na duży dostęp taksówek, busików, motorów. W przypadku tych pierwszych za każdym razem upewnialiśmy się, że jedziemy sprawdzonym autem (nie z ulicy), nasze przejazdy były rejestrowane np. w budkach tuż przy terminalu autobusowym, z góry znaliśmy cenę przewozu (choć raz, mimo włączonego taryfikatora kierowca upierał się o dużo wyższej końcowej kwocie; pewna rozmowa i dyskusja szybko i bez złości została przyjęta z akceptacją:)
Przykładowe ceny przejazdów:
San Gil - Santa Marta (nocny luksusowy autobus “semi-cama”, 13 godzin: 90-100 zł/osobę
bus miejski Santa Marta - Taganga (ok. 11 km): 6 zł/ osobę
taksówka SM - Taganga (jw) - 25-30 zł
autobus Santa Marta - PN Tayrona (ok. 30 km) - 10 zł/ osobę
prywatny transport Villa de Leyva - Barichara (ok. 5 godzin w aucie 5-osobowym) - 350 zł/ nasza 3-osobowa rodzina (ten sam ponad 300-km odcinek mogliśmy pokonać transportem publicznym przesiadając się 2 razy, nie wiedząc czy każdy z transportów będzie następował jeden po drugim a na pewno trwałby dłużej, możliwe że nawet 10 godzin)
Tuk-tuk Barichara-Guane (10 km szosą) - 25 zł. Ten sam odcinek busikiem - 3 zł/ osobę.
Internet/ WiFi
Dosłownie na każdym kroku można zakupić kartę pre-paid i po prostu korzystać z uroków telekomunikacyjno-internetowych. My jednak świadomie (by nie siedzieć za dużo w sieci, a nasz junior robił sobie detoks od gier) zdecydowaliśmy się na korzystanie z tego darmowego, udostępnianego w hostelach czy hotelach. Natrafiliśmy na parę luk, typu PNN Tayrona (5 dni) czy pustynia Guijara (3 dni), ale wtedy idealnie człowiek odnajduje się z przyrodą i swoimi myślami:) a kreatywność sięga zenitu.
Smaki Kolumbii
Każdy region ma swój własny sposób na przygotowanie potraw, ale też oferuje odmienną kuchnię. My staraliśmy się próbować wszystkiego, co wyglądało dobrze;) Otwarci byliśmy na popularne, w Ameryce Południowej, menu al dia (menu dnia), które stanowiło ustalony z góry zestaw, w skład którego zazwyczaj wchodziła zupa + II danie + sok/ kompot/ deser. To był zawsze najtańszy obiad (12-16 zł, choć na Karaibach rybne zestawy dochodziły do 25 zł). Przykładowe smaki:
Aji de pollo - gęsta zupa z szarpanym kurczakiem, kukurydzą, groszkiem, kaparami podawana oddzielnie z ryżem, awokado, śmietaną (serwowana głównie w okolicy Bogoty).
Arepa - placki kukurydziane grillowane, często nadziewane na różne sposoby z dodatkiem różnych sosów, które można cały czas, podczas jedzenia sobie dodawać.
Empanady kukurydziane z różnym nadzieniem (takie a la pierogi), my wolimy z mąki pszennej zwane tu “argentyńskimi”.
Mięso (z piersi kurczaka, wołowina czy wieprzowina) serwowane zazwyczaj grillowane z ryżem, odrobiną sałatki, często frytkami lub/i smażonymi “patacones” (słona wersja bananów). Cazuela de mariscos - danie z owocami morza w gęstym (niczym zupa) sosie, serwowana z ryżem i patacones (Karaiby).
Ryby, przeróżne, proponuję zapytać o danie z niezbyt “suchą” rybą, bo niestety często smażono je na wiór. Największy oczywiście wybór na Karaibach. Street food oferuje dużo więcej ponad wariacje arepy i empanad. To również kiełbaski, smażona skóra prosiaka, (w Bogocie) prażone mrówki (!!!), dania na bazie frytek (z sałatą, mięsem, serem na wierzchu), stoiska z alkoholem, chipsami, sokami, kawą.
Soki - naturalnie wyciskane, blendowane, na wodzie, mleku, z lodem. Tutaj można przebierać w egzotycznych nazwach owoców. Rewelacja za 4-8 zł (kubek ok. 400 ml).
Owoce. Te również jak nie w sklepie, na bazarku, można zakupić już często pokrojone na ulicy, w torebkach, na patyczkach. Tylko chapsnąć:)
Kawa - “tinto” (czarna przelewowa) z termosu, a sprzedawców wszędzie jest pełno (1-1,5 zł) lub ze stoisk czy kawiarni (serwowana z ekspresu - jak dla mnie pyszniejsza, za ok. 5 zł cappuccino).
Noclegi w Kolumbii
Wybór jest przeogromny i każdy znajdzie coś na swój budżet. Jako że nas była trójka to 3 łóżka w dormie (sali wielosobowej z łazienką “na korytarzu”) wychodziły cenowo niemalże tak samo jak bardziej luksusowy pokój w hotelu. W hostelu spaliśmy w Bogocie oraz na wyprawie po pustyni Guajira (w hamakach). Noclegi rezerwowaliśmy w wielu przypadkach przez booking, ale często szukaliśmy czegoś na miejscu, poświęcając na to 1-2 godziny i znajdując perełki za super cenę, którą zawsze jeszcze można było wynegocjować. Praktycznie wszystkie miejsca oferowały śniadania. Przygotujcie się na jajka w różnej odsłonie. Nam po 20 dniach wychodziły już bokiem;) Na Karaibach popularne jest również spanie w hamaku, tańsza alternatywa dla niewybrednych:)
NASZA TRASA PO KOLUMBII
Podróżowaliśmy po Kolumbii lądem nie mając z góry ustalonego planu, a ten klarował się na miejscu. Spaliśmy zazwyczaj min. 3 doby w każdym z miejsc (poza Bogotą, którą traktowaliśmy jako przystanek konieczny) lub dłużej, jeśli zakochiwaliśmy się w miejscu i po prostu chcieliśmy w nim pożyć. Lądujemy w Bogocie, w której aklimatyzujemy się (do wysokości, kraju, nowej strefy czasowej). Kluczymy po turystycznej i pełnej street art’u La Candeleria, gdzie mieści się nasz hostel. Poznajemy smaki, z rozrzewnieniem kosztujemy menu al dia, pochłaniamy owoce, cieszymy oczy “latynoskim klimatem” i barwnymi bazarami. Odwiedzamy pocztówkowy Plac Główny i wjeżdżamy kolejką na górę Monserrate, skąd rozpościera się widok na stolicę Kolumbii.
Niewielkim autobusem (zmierzając ku Karaibom) udajemy się do kolonialnej i unikalnej Villa de Leyva, słynącej z największego Plaza Mayor w całej Kolumbii. To tu na weekendy przyjeżdżają mieszkańcy Bogoty. Organizujemy sobie trekking do pobliskich Pozos Azules. Decydujemy się na prywatny transport do kolejnej kolonialnej perełki Kolumbii - Barichary, położonej przy słynnej, adrenalinowej miejscowości San Gil (to kolebka, mrożących krew w żyłach, sportów i atrakcji), obok Kanionu Sanchez i ciut większej odległości do zachwycającego Kanionu Chicamocha. Spacerujemy po historycznym miasteczku zachwycając się budowlami z drewnianymi balkonikami i organizujemy popularny w tym regionie trekking do wnioski Guane (5 km). Nocnym autobusem dojeżdżamy na Karaiby, gdzie spędzamy większość całego pobytu. Z rozrzewnieniem wracamy do wioski rybackiej Taganga (w pobliżu Santa Marta), którą odwiedziliśmy 14 lat wcześniej. Odnajdujemy swoje plażyczki, nurkujemy z rurką, delektujemy się karaibską kuchnią, egzotycznymi sokami, latynoską muzyką dobiegającą zewsząd i wiecznym słońcem. Spędzamy 5 dni w najpiękniejszym parku narodowym Kolumbii - PNN Tayrona. Pokonujemy codziennie kilkanaście kilometrów szlaku wzdłuż wybrzeża, przez dżunglę, do niesamowitych plaż. Delektujemy się zapachami i odgłosami przyrody. Odwiedzamy popularne wśród backpackerów (i turystów ze wszystkich stron świata w ogóle) - Palomino. Białe plaże, wysokie fale (idealne na surfing), muzyka, różnorodna kuchnia (również międzynarodowa), hotele z basenami (to standard). Stąd organizujemy sobie spływ po rzece Palomino na tubach (2 godziny relaksu po adrenalinowym dojeździe na miejsce motorami). Wyjeżdżamy na 3-dniowy off-road samochodami terenowymi po Pustyni Guajira. Wkraczamy na suche tereny Indian Wayyu, śpimy w hamakach, kąpiemy się w miejscu, gdzie surrealistycznie pustynny piasek wpada do Morza Karaibskiego (wydmy Taroa), odwiedzamy najbardziej wysunięty na północ skrawek Ameryki Południowej - Punta Gallina, wspinamy się na szczyt góry z widokiem na Cabo de La Vela. Stęsknieni za dżunglowymi klimatami jedziemy do wioski Minca - położonej ok. 40 minut od karaibskiej Santa Marta w górach Sierra Nevada de Minca. Śpimy w typowych indiańskich cabanas, kąpiemy się w górskiej rzece pod nosem, odbywamy trekkingi do pobliskich wodospadów i farmy kawy oraz kakao. Atrakcje, których mogliśmy zaznać 14 lat temu, nie były teraz na naszą rodzinną kieszeń, jednak jeśli je rozważasz, zajrzyj do tych artykułów. Zmieniły się na pewno ceny i prawdopodobnie standard noclegów również wzrósł:
- wyprawa do Ciudad Perdida (Zaginione Miasto), atrakcja karaibska organizowana z Santa Marta i okolic (ok. 4 dni trekkingu w dżungli),
- Cartagena i pobliskie plaże,
- oraz wyprawa przez wyspy San Blas do Panamy (jeśli np. chcecie kontynuować podróż do Ameryki Centralnej),
- Medellin, Cali oraz przeprawa przez granicę z Ekwadorem (Pasto) - choć obecnie odradza się przekraczanie granic lądem.
Jeśli samodzielna podróż przyprawia Was o dreszcze, lecz mimo to chcielibyście odwiedzić Kolumbię, można skorzystać np. z oferty biura podróży Itaka.
Jeśli w tym artykule nie znaleźliście odpowiedzi na swoje pytania, śmiało zadajcie w komentarzach, lub piszcie do nas. A w międzyczasie oczekujcie kolejnych artykułów;)
Adios chicos!