W lutym otrzymałam propozycję marcowego wylotu do Jordanii na 3 dni. Niedrogie bilety, pierwszy raz nie przyłożyłam się do organizacji podróży, nie traciłam zbyt wiele cennych dni urlopowych. Czy mogło być piękniej?
Zastanawiacie się zapewne, po co lecieć taki kawał samolotem, by spędzić w nim parę dni? Sama nie zdecydowałabym się na weekendową podróż, gdybym nie była w USA przy okazji służbowego, tygodniowego i corocznego zjazdu całej mojej firmy w Kalifornii.
Z każdym rokiem w sieci można znaleźć coraz więcej informacji o przeróżnych kierunkach podróżniczych świata, o których samodzielną eksplorację można się pokusić, lecz nadal bardziej popularną i wybieraną opcją jest ta z agencją podróży, która pobyt zorganizuje nam od A do Z.
Spaliśmy do oporu. Dziś rozpoczynaliśmy 3-dniowy powrót do Mississauga pod Toronto. Nasz półroczny urlop się kończył, jak i ostatnie chwile w Nowej Szkocji.
Lot z Kostaryki opóźniał się o godzinę wzmagając lęk mojego męża (jego strach przed lataniem). Do mnie takie surrealistyczne zdarzenia w ogóle nie docierały. Właściwie uwielbiałam start samolotu odczuwając swego rodzaju nirvanę.
Chcąc nie chcąc nasza podróż dobiegła końca. Niecałe pięć miesięcy podróży minęło nim się obejrzeliśmy i z egzotycznej Tajlandii trzeba nam było wracać do jesiennej Polski.