sierpień 28, 2009

W DRODZE DO DOMU

Spaliśmy do oporu. Dziś rozpoczynaliśmy 3-dniowy powrót do Mississauga pod Toronto. Nasz półroczny urlop się kończył, jak i ostatnie chwile w Nowej Szkocji.

sierpień 25, 2009

DZIEŃ ŁOSIA I KOLEJNE ATRAKCJE NOWEJ SZKOCJI

Na wieczór w wiadomościach usłyszeliśmy, że o ile huragan ominął Nową Szkocję, to miał z większym impetem uderzyć w Nową Funlandię, która (milimetrami na mapie) graniczyła z tą pierwszą.

sierpień 23, 2009

NA PODBÓJ WIELORYBÓW

Zasypialiśmy w ogromnym zaduchu. Na każdej stacji kablówki dudnili o nadchodzącym huraganie nad Nową Szkocję, który po drodze zdążył już wyrządzić krzywdę niewielkiej części Ontario. Planowaliśmy zobaczyć wieloryby, ale zmieniający się szybko kolor nieba na burzowy przerażał coraz bardziej.

sierpień 21, 2009

FISHING COVE & SKYLINE

Wdrożyliśmy plan treningowy na ostatnie dni pobytu w Nowej Szkocji. Postanowiliśmy podbudować mięśniowo nasze ciała przed powrotem do kraju:). Zdecydowaliśmy się na jeden z dłuższych szlaków Cape Breton, bo 15-kilometrowy.

sierpień 17, 2009

W DRODZE DO NOWEJ SZKOCJI

Jednak spanie na twardym samochodowym podłożu nijak służyło nieprzerwanej ciągłości snu. Połamani zwlekliśmy się z bagażnika:) próbując jak najszybciej wyprostować obolałe nogi. Brak miejsca w aucie utrudniało ich wyprostowanie. 

sierpień 14, 2009

CAMPINGOWANIE W ALGONGUIN PARKU

O świcie dopięliśmy ostatnie bagaże i ruszyliśmy autem Marcina w drogę. Jeszcze tylko szybki przystanek na kawę i ciastko w tutejszej słynnej sieciówce "Tim Hortons'' i po chwilę pędziliśmy piękną, niekończącą się drogą kanadyjską (tak samo fantastyczną jak w USA).

sierpień 11, 2009

CZAS W TORONTO/ MISSISSAUGA

Z wizą kanadyjską w paszporcie, przekraczaliśmy znany nam most nad Niagarą z większą pewnością. Lada chwila oczekiwaliśmy na stacji autobusowej w Niagara Falls po stronie Kanady na autobus do Toronto, skąd odebrać nas miał mój dawno niewidziany kolega z podstawówki - Marcin. Nie widzieliśmy się więcej czasu niż się znaliśmy, ale bardzo się przyjaźniliśmy jako dzieci. Zatem samo oczekiwanie było bardzo emocjonalne.

sierpień 09, 2009

BUFFALO WINGS I TAKIE TAM...

Opuściliśmy YMCA przed upływem doby hostelowej i na piechotę z całym naszym ekwipunkiem ruszyliśmy w kierunku mostu łączonego Stany z Kanadą. Plecy odpadały od ciała, kark bolał niemiłosiernie a pot strugami lał się z czoła. Ostatkiem sił doczłapaliśmy do granicy. Z 20-toma kilogramami na plecach przeszliśmy spory odcinek przez około 40 minut nieustającego marszu.