Nie dość, że stanowiło niezastąpiony środek transportu po Moskwie, jego odnóg była niezliczona ilość, czytelność przesiadek do opanowania, a co druga stacja stanowiła podziemną galerię sztuki.
PODZIEMNA GALERIA SZTUKI
Jako że nasz hostel mieścił się na ulicy Baumanskaja, pierwszą stacją jaką odwiedziliśmy w celu dokładniejszej eksploracji, była Arbatskaja, z której to ruszaliśmy na podbój ulicy Arbat. I tu już przywitały nas bogate wnętrza z marmuru, rzeźbione ściany, szykowne lampy. Płoszczad Riewolucji to przystań z brązowymi figurami rewolucjonistów, około 70 figur ludzkich rozmiarów przedstawiających uzbrojonych robotników i żołnierzy. Stacja Kijewskaja już od wyjścia z metra przyciągała wzrok ku przepięknym kolorowym mozaikom, przedstawiającym okres stalinizmu w Rosji. „Obrazy” symbolizowały również jakoby przyjaźń ukraińsko-rosyjską. Jaki ten los bywa przewrotny? Zapierające dech w piersiach żyrandole i płaskorzeźby.
Najbardziej oczekiwanym była podróż metrem, które podczas jednego odcinka wynurzało się na powierzchnię ziemi, tuż nad rzeką i z widokiem na Hotel Ukraina i budynek Ministerstwa Spraw Zagranicznych (2 „Pałace Kultury”). Na Komsomolskaja zobaczyłam przepiękne żyrandole, tajemniczo rozświetlające piaskowe mury wnętrza. Pozostałe przystanki niby zwykle, ale równie ciekawe a stacje wykonane z wysokiej jakości materiałów.
Wycieczka metrem stanowi fantastyczną lekcję radzieckiej historii i warto jej poświęcić więcej czasu.
Fot. Moskiewskie metro, 2014.
Pamiętaj jednak, by tak zaplanować podróż metrem po Moskwie, by zajrzeć na Plac Czerwony.