Dla nas Białowieski Park zawsze związany był z odwiedzinami w Białowieży – wiosce o miejskim charakterze na Podlasiu i siedzibą parku. Stąd już tylko rzut beretem dzieli nas od granicy z Ukrainą. Docierając do tego jednego z najstarszych lasów pierwotnych, w których dodatkowo żyje na wolności największa na świecie populacja żubra, mamy gwarancję spokoju, świeżego powietrza, relaksu.
WYBÓR SEZONU
Każdy okres to inna forma wypoczynku na terenie parku. W ciepłym okresie idealnie jest poznawać okolicę na rowerze, bo i mnóstwo tu ścieżek rowerowych i szlaków pieszych idealnych na nordic walking. Piękną zimą idealnie jest spędzić czas w puszczy na spacerze bądź szusując na biegówkach. A jeśli nasz gospodarz, hotel czy inne miejsce, w którym przyjdzie nam tu nocować pomoże zorganizować kulig czy ognisko (nawet w grudniu), to nic tylko korzystać z uroków miejsca i pełną piersią wdychać to nieskażone smogiem powietrze.
BOGATA BAZA NOCLEGOWA
W Białowieży byliśmy nie raz a nasza z nią przygoda rozpoczęła się niemalże w tym samym czasie, gdy otworzono tu 4-gwiazdkowy Hotel Żubrówka, który to oferował piękne wnętrza w dobrych, wtedy dla nas, cenach. Wygodny pokój, pyszne śniadania z regionalnymi przysmakami, basen & nieograniczony dostęp do rarytasów spa, tj. sucha sauna wykonana z białowieskiej bali, relaks w chłodnej sali kinowej, w której puszczano relaksujące i uspokajające filmy z życia lasu, przyjemne jacuzzi i pierwsze w życiu naszego syna. A to wszystko w typowo przyrodniczym klimacie. W hotelu wieczorem można było przy weekendzie pomachać nogą w podziemnej dyskotece, za dnia wypożyczyć rowery z fotelikiem dla dziecka czy kijki do nordic walking.
Innym razem i dość niedawno zdecydowaliśmy się z grupą znajomych i dziećmi na weekend w domkach całorocznych zlokalizowanych tuż koło Parku Pałacowego. Blisko samego centrum wydarzeń:) piękne, nowoczesne, w stylu skandynawskim, i nawet przy wysokich mrozach (jakie nas w ten weekend w Białowieży spotkały), w domkach było bardzo ciepło. Żałowaliśmy, że nie przyszło nam tu odpoczywać w cieplejszym okresie, kiedy moglibyśmy pełną piersią korzystać z tarasu z widokiem na pobliski las i bagna. Nic tylko siąść z kawą, po pysznym śniadaniu, wychylić twarz do słońca i wypatrywać łosi czy innej tutejszej zwierzyny. Komuś z naszej ekipy udało się wypatrzeć tył odchodzącego w głąb kniei zwierza na kształt jelenia, ale to było takie ulotne.. Pozostali obeszli się smakiem. Jednak niespodziewanie czekało nas ognisko rozpalone przez gospodarzy dla gości domków. Poza nami do Białowieży zjechali się ekolodzy z USA i w międzynarodowym gronie, przy polskiej muzyce, którą uraczyliśmy obcokrajowców, zajadaliśmy się pieczonymi kiełbaskami (własnego zakupu) oraz piankami marshmallows, którymi uraczyli nas Amerykanie. Mimo skwierczącego mrozu, ubaw z nocnego czasu przy ognisku wszystkim przyniósł dużo radości, nie tylko dzieciom. Te korzystały z możliwości późnego pójścia spać. Za dnia mróz nie przeszkadzał im nawet w skakaniu na podwórkowej trampolinie albo pełnej wody albo śniegu. Chyba każdy uodpornił się po tym weekendzie na dłuższy czas:).
Fot. Białowieża zimą i jesienią.
ATRAKCJE DLA STARSZYCH I MŁODSZYCH
Jest ich tu całe mnóstwo i zdecydowana większość, jak nie wszystkie, krążą wokół mniejszej czy większej aktywności fizycznej z dużą dozą puszczańskiego tlenu.
Rezerwat Żubrów w zmodernizowanej wersji, z przyrodniczym expo w ramach kas biletowych, oferujących również w cenie biletu wejścia na teren zagrody, stałą wystawę przyrodniczą znajdującą się wewnątrz pięknego budynku. Rezerwat żubrów daje możliwość z bliska zobaczenia tych ogromnych, majestatycznych okazów. Nam ostatnim razem trafia się niesamowita okazja do „pogłaskania ich niemalże po nosie”. Pracownik rezerwatu, który prawdopodobnie dokarmia je na co dzień, podjechał meleksem pod ich wybieg do swojej rodziny odwiedzającej zagrodę. Zwierz w nadziei na karmienie podszedł od samą siatkę dając nieopisaną radość wszystkim, którzy znaleźli się w pobliżu. Rezerwat daje jednak możliwość zobaczenia również mieszanki tego flagowego gatunku – miksu krowy z żubrem - żubroń, płochliwego rysia (który tym razem jest głównym bohaterem fotograficznej wystawy na I piętrze expo), największego polskiego kota zwanego żbikiem (a wyglądającego po prostu na zapasionego dachowca:), mnóstwo rogaczy (jelenie, sarny, łosie), wilki (tu dopatrzyliśmy się nawet igraszek miłosnych). Serce jednak skradły potężne króle tego rezerwatu i ich urocze pomrukiwania.
- Nie dajcie się zwieźć ich uroczemu usposobieniu i nie wkładajcie tam rąk. Możecie się nawet nie zorientować, gdy żubr machnie niechcący głową i zrani rogiem. – uprzedzał pracownik rezerwatu. Korciło niemiłosiernie, ale lepiej wrócić do domu w całości.
MUZEUM PRZY REZERWACIE
Tuż przy expo znajdywał się duży teren zabaw dla dzieci i gdyby nie mróz moglibyśmy spędzić tu dużo czasu. Jednak trzeba było ogrzać się wewnątrz, przy okazji rozkminiając gry interaktywne ze zwierzętami w roli głównej. Był tzw. bieg żubra polegający na tym, ze można było wcielić się w jego rolę i biec przez puszczę omijając przeszkody, tj. powalona kłoda (trzeba przeskoczyć), wyrosłe na środku szlaku drzewo (obiec je) czy nawet schylić się, gdy gałąź wystawała za nisko. W innym miejscu a naprę rąk można było przeprowadzić, na interaktywnej mapie puszczy, swojego żubra nakarmiając go do syta i również omijając przeszkody. Gdzie indziej kłaniała się nauka o budowie fizjologicznej zwierza, o populacji w Europie i życiu lasu.
SZLAKI PIESZE I ROWEROWE
Do rezerwatu można dotrzeć jednym z długich ok. 3-km szlaków z Białowieży. Jak wspomniałam, trafił nam się najzimniejszy dzień zimy w 2018 roku i mimo ciepłego odzienia, czuliśmy zamarznięte kończyny nawet po spacerze po zagrodach. W okolicy głównej szosy, przy wyjeździe z lasu gdzie prowadziła droga do rezerwatu, biegł kolejny szlak do Miejsca Mocy określane jako miejsca o pozytywnym promieniowaniu, działające relaksująco i wyciszaąco. Ten szlak przebyliśmy parę lat wcześniej, na rowerach i z Julkiem w foteliku. Było ciepło, a przyroda dookoła budziła się z zimowego snu. W miejscu byliśmy sami, więc ogrom puszczy swoją ciszą potrafił otumanić:).
Kolejny szlak, o którym słyszeliśmy i czeka nas przy okazji kolejnej wizyty w Białowieży (w ciepłym okresie) to kładka do ŻEBRA ŻUBRA, będąca na pieszej/ rowerowej trasie z Białowieży do Rezerwatu Żubrów czy Szlak Dębów Królewskich i Książąt Litewskich. Trasa na Teremiski i Budy potrafi, podobno, przenieść się w czasie czy zaznać choć odrobinę wschodniego klimatu domostw. To również czeka nas przy kolejnych odwiedzinach.
W PARKU PAŁACOWYM
Grzechem byłoby nie pójść na długi spacer do Parku Pałacowego o ogromnym zielonym i cichym terenie. Piękne, stare drzewa i jakby nic nie istniało dookoła. Tuż przy wejściu do Parku mieści się siedziba Parku Białowieskiego z Restauracją Parkową w prawej jego części oraz Muzeum Przyrodniczo-Leśnym BPN. Muzeum, do którego wchodzimy z audio-przewodnikiem jest idealnym uzupełnieniem wiedzy na temat Puszczy i jej mieszkańców. Z bliska możemy dojrzeć mieszkającą w niej zwierzynę, poznać dokładniej warunki, w jakich bytują. Ekspozycji jest kilkanaście a naturalnie przechodzi się do niej gdy gasną światła na jednej a zapalają się w głębi ciemnego pomieszczenia. Czas jaki poświęcamy na muzeum to około godziny. W cenie biletu mamy wejście na wieżę widokową Parku Pałacowego. Oszronione zimą korony drzew wprowadzają w magiczny nastrój. Wychodzimy z parku przez kładkę na stawie tuż przy Muzeum Architektury z Drewna. Z drugiej strony wyjście prowadzi wprost na białowieską cerkiew.
Jeśli byłoby nam mało Puszczy, warto w siedzibie BPN zapytać o przewodnika po tym przeogromnym, tajemniczym gaju. I chyba przyjemniej jest to robić w okresie ciepłym. Wtedy również warto pokusić się o przejażdżkę drezyną prosto do Restauracji Carskiej.
KUCHNIA PODLASIA
O tej można by się rozpisywać długo i temat ten poruszyłam chociażby w artykule podsumowującym wakacje na Podlasiu. Białowieża oferuje bogate zaplecze kulinarne, poczynając od hotelowej restauracji Żubrówki. Naprzeciwko hotelu mieści się Restauracja Pokusa, w której nie raz uraczyliśmy się pysznościami kuchni podlaskiej w dobrej cenie.
Tuż obok naszych domków powstała Babushka Bistro Białowieża, która serwowała typową regionalną kuchnię. Każdy znalazł tu coś dla siebie, i w rozsądnej cenie i smakowite.
Warto wspomnieć również o Restauracji Carskiej, chociażby ze względu na wnętrza które zachęcają do zawitania. Wysokie, właśnie może carskie ceny, zniechęcają nie oferując w zamian niebiańskich smaków. My zdecydowaliśmy się swego czasu na przekąskę pod postacią gryczanych placuszków i oryginalnego tutejszego drinka – popularnego jabłecznika na soku brzozowym (żubrówka z tym sokiem).
Restauracja mieści się tuż przy stacji kolejowej – Białowieża Towarowa. Stąd też można ruszyć drezyną do centrum miasta.
Kolejna to Restauracja Parkowa, ale odnoszę wrażenie, że kiedyś smaki były jakieś takie bardziej rodzinne, niczym z baru mlecznego. Obecnie bardzo się ceni, a dania zamówione przez naszą dużą ekipę praktycznie nikomu nie przypadły do gustu (zimne, albo przesolone, jakby rozmrożone, czy bez smaku).
Fot. Aktywny czas na Podlasiu. Białowieża.
Jeśli masz chęć poczytać o kolejnych atrakcjach Białowieży i BPN zapraszam do najnowszego artykułu.