wtorek, 29 grudzień 2015

CO ROBIĆ ZIMĄ W WARSZAWIE?

Niejeden stwierdzi, że Warszawa to po prostu nudna stolica, gdzie czas biegnie nieubłaganie, szybko, na biznesie i ludzie nie mają dla siebie czasu, nie uśmiechają się, że liczy się tu tylko pieniądz. Pewnie w każdym stwierdzeniu jest jakieś ziarenko prawdy, ale gdy przyjdzie poszukiwać plusów, okazuje się, że jest ich zaskakująco dużo.

Niejeden stwierdzi, że Warszawa to po prostu nudna stolica, gdzie czas biegnie nieubłaganie, szybko, na biznesie i ludzie nie mają dla siebie czasu, nie uśmiechają się, że liczy się tu tylko pieniądz. Pewnie w każdym stwierdzeniu jest jakieś ziarenko prawdy, ale gdy przyjdzie poszukiwać plusów, okazuje się, że jest ich zaskakująco dużo. 

 

Zima to okres zupełnego rozleniwienia, ospania, znudzenia, a może lekkiej depresji. Dzień krótki, mrok nadchodzi za szybko. Jak dołoży się do tego tą „niezachwycającą” mieścinę wychodzi kompletny, beznadziejny miks. Ale tak być nie musi. Okazuje się, że posiadanie dzieci motywuje znudzony, dorosły umysł do większej aktywności mentalnej i fizycznej, by dziecku okazać, nauczyć, a przy okazji – z plusem dla siebie – skorzystać i poznać coś samemu. Z nami jest podobnie.

 

NOWY ŚWIAT, KRAKOWSKIE PRZEDMIEŚCIE

Fajnie jest, właściwie o każdej porze roku, zorganizować sobie dłuższy spacer zaczynając od sztucznej palmy na Rondzie de Gaulle'a, kontynuując przez Nowy Świat (zimą świątecznie i światowo rozświetlony), zajrzeć po drodze do „szybkiego shotbaru” - „Pijalnia wódki i piwa” (na Nowym Świecie 19) na przekąskę rodu z PRL-u (śledzik, tatar, pajda chleba ze smalcem itp.) czy shota z wódki lub – mojej ulubionej – cytrynówki za jedyne 4 zł. Po drodze – do koloru, do wyboru – knajpy z kuchnią hiszpańską (np. „Casa To Tu!”), niemiecką rodem z Octoberfest („Bierhalle”), zagłębie lekko snobistyczne na Foksal i wiele innych włoskich, czy z kuchnią staropolską.

Fot. panoramio.com, pl.tripadvisor.com, nesweek.pl, casatotu.wartobyc.pl, warszawa78.blox.pl, hobby.pl

 

Przecinając Świętokrzyską (ostatnio, po oddaniu drugiej linii metra, odrestaurowanej) wchodzimy na Krakowskie Przedmieście, na którym już od progu wita nas Pomnik Mikołaja Kopernika, a za nim Oboźną dotrzemy do znanego dość klubu tanecznego Nova Maska (określającego się jako Klub Aktorów i Bankowców) oraz dalej – Klubu Harenda. Ale jak się dziwić tyloma barami i dyskotekami w okolicy, skoro za chwilę swoim urzekającym wejściem zaprasza na swe tereny prestiżowy Uniwersytet Warszawski. Studenci nie mogą mieć daleko podczas ucieczki z wykładów:).

 

Parę kroków dalej mijamy Pałac Prezydencki z majaczącym na koniu posągiem Ks. Józefa Poniatowskiego. Tuż obok, za dawną, popularną Dziekanką, spogląda na nas Adam Mickiewicz, zadziwiają mury ekskluzywnego Hotelu Bristol, oczy odwraca neon jednego ze starszych kin warszawskich – Kina Kultura, a z oddali zerka na nas z wysokiej kolumny – Król Zygmunt III Waza, co świadczy o bliskiej odległości do Placu Zamkowego. Jeśli jeszcze nie jesteśmy gotowi na przywitanie z królem, ośmielić się można przy irlandzkim piwie na Miodowej, w „Irish Pubie” (słynącym również z gęstej, papierosowej atmosfery oraz koncertów muzycznych „na żywo”).

Fot. matwit.flog.pl, warszawa_dla_dzieci.republika.pl, wrronka.flog.pl, irishpubmiodowa.pl, azazel06.flog.pl, uw.edu.pl

 

Pod Placem Zamkowym biegnie tunel, który mimo swojej prostoty zachwyca mnie niejednokrotnie, gdy pod nim przejadę. Niby zwykły, kafelkowy, oświetlony i z niezawodnym echem, jest dla mnie wyjątkowo magiczny.

 

STARE MIASTO (OLD CITY)

inaczej Starówka to najczęściej odwiedzane miejsce przez turystów z Polski i poza nią. Myślę, że Warszawiakowi zawsze miło pokluczyć między jej ciekawymi kamienicami (mimo, że niejeden powie, że taka „starówka” lepiej prezentuje się w Krakowie czy Wrocławiu i jest większa od tej w stolicy). Tutaj hulaj dusza: odwiedziny pomieszczeń muzealnych Zamku Królewskiego, spotkanie ze znajomymi pod Kolumną (bo tu się ludzie zazwyczaj umawiają), podziwianie choinki (jeśli jest okres świąteczny), potykanie się na kocich łbach w drodze do „centrum” Starego Miasta (Rynek z Pomnikiem Syrenki), gdzie w okresie świątecznym zaznamy barwnych jarmarków, napijemy się grzanego wina, pojeździmy na łyżwach lub zasiądziemy na obiedzie w popularnej restauracji z ogromnymi porcjami nie do przejedzenia („Bazyliszek”) lub tuż dalej (za najsłynniejszymi starówkowymi lodami, które poznamy o kolejce wychodzącej poza kawiarnię oraz ceglastym Barbakanem w stronę Nowego Miasta) do restauracji-brata „Kampanii Piwnej”.

 

Zmierzając ul. Freta w kierunku panoramy na Wisłostradę, miłośnicy kuchni żydowskiej powinni zajrzeć do restauracji „Pod Samsonem”. Przy średniowiecznym Kościele Najświętszej Marii Panny oraz złocisto-miedzianym pomniku Marii Curie-Skłodowskiej zasiądźmy na chwilę na ławeczce z widokiem na Wisłę, Multimedialny Park Fontann (prezentujący ciekawe wodno - świetlne show w ciepłym sezonie) oraz trawiastą górkę, na zboczu której usadowiła się nowsza część Starówki oraz z której często rowerowi śmiałkowie zjeżdżają „na krechę” w kierunku Wisłostrady.

 

POLIN,...

czyli Muzeum Historii Żydów Polskich (http://www.polin.pl/) nominowane do prestiżowej nagrody Europejskiego Muzeum Roku, to moja kolejna propozycja na pełen niepowtarzalnych bodźców i wizualnych wrażeń dzień. Sugerowane przez organizatorów 3 godziny czasu do poświęcenia wielu salom wystawowym to, w moim odczuciu, zdecydowanie za mało, by choć w poprawny sposób zgłębić wiedzę tej ponad 1000-letniej historii.

 

1000 lat w ośmiu salach, na ogromnej powierzchni, od czasów osadnictwa do współczesności. Czy można to przedstawić ciekawie i nienużąco? Oczywiście!I POLIN jest tego świetnym przykładem. Z każdej strony atakowani jesteśmy ogromem historii, od najmniejszych detali, zbiorów przeróżnych eksponatów, wizualizacji świetlnych, odgłosów każdej epoki, odwzorowaniu czasów istotnych dla tej nacji.

 

Mamy szansę dowiedzieć się o początkach Żydów na naszych ziemiach, o relacjach z naszym narodem i emocjach związanym z nieznanym wtedy ludem. Poznajemy jego nieustająco „uciemiężone” losy, jakby skazujące na wygnanie i potępienie.

 

Dowiadujemy się o znanych postaciach pochodzenia żydowskiego a działających w świecie polityki, sztuki, handlu. Na nowo zadziwiamy się ich działalnością, szanując ich sukcesy i coraz bardziej rozumiejąc i współczując dalszym losom (zagładzie w latach wojennych).

 

Poznajemy ich wizję, myślenie, twórczość, zdanie i cele. Więcej pisać nie chcę. Wystarczy, że polecam to miejsce a odczucia pozostawiam Wam, oceńcie sami, dajcie się zaskoczyć. Galeria, mam nadzieję, trochę zachęci.

 

A technicznie? Cennik wystawy stałej: normalny (do 9 osób): 25 zł, ulgowy: 15 zł, rodzinny (maks. 2 dorosłych i 4 dzieci do 18. roku życia): 55 zł; poniedz., czw, piątek czynne 10-18:00. środa i weekend: 10-20:00, wtorki – nieczynne, czwartki – wejście darmowe. Muzeum oferuje również wystawę czasową za oddzielną cenę lub sumaryczną za obie wystawy oraz odmienne ceny za wejścia grupowe i z przewodnikiem. Ceny należy sprawdzić na stronie.

 

KRÓLEWSKI OGRÓD ŚWIATŁA W WILANOWIE

to propozycja na krótkie dni i wykorzystanie wczesnych wieczorów, które umilić sobie możemy romantycznym, kolorowym (wbrew białej – lub nie – zimie) spacerem wokół wilanowskiego Pałacu Króla Jana III.

 

Ogród wybucha światłami o 16:00 i wtedy też można zakupić bilety wejściowe na teren Pałacu (bilet normalny – 10 zł). Tuż za bramą na teren posesji pałacowej, oczom objawia się świetlista, kremowa fontanna, podświetlone mury Pałacu oraz karoca z rumakami, do której można wsiąść. Na lewo od wejścia dochodzą odgłosy muzyki klasycznej, w rytm której odgrywa się świetliste i w różnych barwach show. Jest naprawdę przyjemnie i nie goni nas czas, więc nawet gdy nie „zajmiemy” miejsc w I rzędzie, po odczekaniu, znajdzie się i luka dla nas (bo show co parę minut się powtarza).

 

Za częścią ogrodzoną nadchodzi czas na raj dla dzieci – jeszcze barwniejszy ogród wśród rozświetlonych „pól” kwiatów (żonkili, tulipanów, dmuchawców-latawców:) z małymi owadami (pszczołami, motylami i biedronkami), które spoczęły na nich na chwilkę. Jest i tajemnicze drzewo na końcu alejki, ogromna konewka oraz równie kwieciste tło rozgrywające się na bocznej ścianie części pałacowej. Wracając na plac główny mamy szansę zauważyć, iż na głównej fasadzie pałacu odbywa się animowany film z królewskim akcentem. Wieczór można zaliczyć do udanych:)

 

Fot. Stare Miasto, Polin, Wilanowski Ogród Światła 2015

 

Zapraszamy do kolejnych artykułów, jeśli interesuje Cię np. historyczna Warszawa albo taka z dzieckiem.

 

Czy wy również macie jakieś swoje propozycje spędzenia wolnych popołudni i wieczorów w Warszawie (po dorosłemu lub z dzieckiem)?

 

 

 

15 komentarzy

  • Asia
    Asia sobota, 16 styczeń 2016

    Myślę, że mogłaby Cię zaskoczyć:) Może warto zaryzykować ten raz?:)

  • Mr_Szpak
    Mr_Szpak sobota, 16 styczeń 2016

    Warszawa to dla mnie miasto w którym albo zalatwiam wizy, albo odwiedzam na krótko przyjaciół albo ruszam dalej, obiecuję sobie od dawna zostać chwilę i pozwiedzać ale jednak zawsze jest coś "ciekawszego" jako dziecko bywałem turystycznie w Warszawie i nie zapisało się dobrze w mojej pamięci, co owocuje moją niską motywacją na zwiedzanie... :(

  • Agnieszka/Zależna w podróży
    Agnieszka/Zależna w podróży środa, 13 styczeń 2016

    Polin na mnie niecierpliwie czeka. Ciekawe kiedy mi się uda być w Wawie nie tylko w interesach czy przejazdem, ale po prostu po to by pozwiedzać.

  • Asia
    Asia wtorek, 12 styczeń 2016

    Dzięki! Polecam się na przyszłość!

  • PlanetKiwi
    PlanetKiwi wtorek, 12 styczeń 2016

    My nie przepadamy za miastami, ale rzeczywiście w Warszawie jest co robić :) Większość mamy już zobaczone, ale jednak sporo jeszcze zostało. Fajnie prowadzisz, z super narracją :) Bardzo spodobał nam się też post o Warszawie z dzieckiem - do wykorzystania, jak będziemy :)

  • Asia
    Asia wtorek, 12 styczeń 2016

    Spokojnie, będzie na pewno na Was czekać:)

  • Bartek // TropiMy Przygody
    Bartek // TropiMy Przygody wtorek, 12 styczeń 2016

    Właśnie najbardziej żałuję, że nie zdążyliśmy przed wyjazdem w świat udać się do Polinu. Widziałem jak się buduje, słyszałem, jak dobre recenzje zbierało muzeum od samego początku. Za rok, może dwa nadrobimy ;)

  • Asia
    Asia wtorek, 12 styczeń 2016

    Zatem liczę, że moje wskazówki chociaż trochę ocieplą jej wizerunek:)

  • Karolina
    Karolina wtorek, 12 styczeń 2016

    Dzięki za przydatne wskazówki. Bywam w Warszawie średnio raz w tygodniu i jak tylko mam czas, staram się odkrywać nowe miejsca w stolicy. Na razie wciąż jestem nastawiona do niej negatywnie obojętnie, ale powoli zaczynam lubić to miasto :)

  • Asia
    Asia poniedziałek, 11 styczeń 2016

    Inaczej gdy się do takiego miasta sprowadzisz z mniejszej mieściny czy wioski, a co innego wychować się w nim.. wtedy jest łatwiej:) Tak czy inaczej chciałam przede wszystkim, w paru artykułach, przedstawić jego plusy.

  • Marta z Podróże od kuchni
    Marta z Podróże od kuchni poniedziałek, 11 styczeń 2016

    Warszawa ma dużo do zaoferowania, ale jednocześnie sporo jet prawdy w tym co napisałaś od początku. To trudne miasto do mieszkania.

  • Asia
    Asia niedziela, 10 styczeń 2016

    Bo Warszawa dobra dla starszego i młodszego:), wbrew pozorom:)

  • Martyna
    Martyna niedziela, 10 styczeń 2016

    Ja też lubię Warszawę :)
    Chociaż z pozoru rzeczywiści można odnieść wrażenie, że to miasto zdominowane przez wiecznie gdzieś pędzących biznesmenów...
    Nieczęsto tam bywam niestety, a jak już to najczęściej przejazdem. Następnym razem na pewno zaczepię się na dłużej, bo za ten Ogród Światła zabierałam się już dwukrotnie, ale zawsze coś wypadło ;p

  • Asia
    Asia wtorek, 05 styczeń 2016

    Mam podobnie:) i nie jestem rodowitą Warszawianką, i zaciekłe bronię Warszawy gdy na nią psioczą. Jestem wdzięczna za te możliwości, które mi stworzyła (jakby nie patrzeć prawdopodobnie najlepsze w całej Polsce) i żałuję, że tuż obok nie mam nadmorskiej plaży.. ale coś za coś. A historycznie to w ogóle jest ogromnym konkurentem do wielu europejskich miast no i jej rozwój na przełomie lat jest oszałamiający!

  • Basia
    Basia wtorek, 05 styczeń 2016

    Nie jestem rodowitą Warszawianką, ale Warszawę pokochałam. Bronię jej zawsze zaciekle, nie pozwalam na nią psioczyć! Mieszkam w Warszawie ponad 15 lat i w tym czasie miasto przeszło tak niesamowitą transformację na plus: spokojnie może rywalizować z innymi europejskimi stolicami. A jak jeszcze zna się jej brutalną historię to patrzysz na miasto w jeszcze innym, szczególnym świetle... Pozdrawiam

Leave a Reply

Your email address will not be published. HTML code is not allowed.